Nie jesteś zalogowany
Aby się zalogować [Kliknij Tutaj] lub skorzystaj z
formularza po lewej stronie w bloku TWOJE MENU
Aby założyć konto [Kliknij Tutaj]


★★★ Premiery ★★★
MENU

Panel Usera
User:
Hasło:
Stwórz konto Odzyskiwanie hasła

Kategorie

Torrent: MEDICO PESTE - AESTHETIC OF HUNGER (2025) [WMA] [FALLEN ANGEL]
Dodał:  Fallen_Angel
Data: 01-06-2025
Rozmiar: 335.32 MB
Seedów: 0
Peerów: 0
Kondycja:

Zaloguj się aby pobrać



Kategoria:  Muzyka Polska
Zaakceptował: Nie wymagał akceptacji
[?]
Informacje

Pokazuje ile razy plik torrent był pobrany z naszego portalu
Liczba pobrań: 14
[?]
Informacje

Pokazuje ilość komentarzy wystawionych na naszym portalu
Liczba komentarzy: 0
Ostatnia aktualizacja: 2025-06-01 10:17:18

OPIS:

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI



Po krótkiej przygodzie z “majorsem”, Medico Peste wracają pod skrzydła rodzimej Malignant Voices, czyli, można powiedzieć, do domu, gdzie ich miejsce. Bo, jak to się mówi, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Powiedzenie to zresztą znakomicie sprawdza się także w sprawie najważniejszej, czyli muzycznej zawartości „Aesthetic of Hunger”, trzeciego albumu Krakowian. Bo jest to materiał, który, po krótkiej podróży w rejony jakby nieco bardziej przystępne, wrzuca zespół ponownie na właściwe tory. „Aesthetic of Hunger” stanowi dla mnie rozwinięcie myśli twórczej z debiutu, i to rozwinięcie w bardzo mocnym tego słowa znaczeniu. Co mam na myśli? Przede wszystkim to, że od zarania Medico Peste był tworem wyjątkowym, czerpiącym z różnych źródeł, bez oglądania się na obecnie panującą modę. Jednocześnie wymykający się bezpośrednim porównaniom, potrafiącym mieszać w swojej twórczości zarówno elementy staroszkolne, jak i te bardziej współczesne, ocierające się momentami nawet o „post” czy awangardę. Jednocześnie tworem do szpiku kości blackmetalowym, acz nie trzymającym się sztywno wyznaczonych przez twórców gatunku ram. Poza agresywnymi, chłodnymi, norweskimi tremolo, islandzkimi melodiami czy francuskimi dysonansami znajdziemy na tym albumie utwory, przy których można z lekka odpłynąć. Niech za taki przykład wskażę choćby wyjątkowo klimatyczny „Ecclessiogenic Psychosis”, czy następujący zaraz potem „Antrakt”, przerywnik instrumentalny, kompletnie hipnotyzujący, i teoretycznie z czystym black metalem mający niewiele wspólnego. Dzięki temu, „Aesthetic of Hunger” jest albumem, który działa niczym choroba. Postępująca powoli, nie dająca natychmiastowych objawów, lecz z każdą chwilą infekująca zakamarki umysłu coraz głębiej. Sporo jest na tych nagraniach smaczków, które dostrzegamy dopiero po pewnym czasie, ale uważam, że rozkładając poszczególne kompozycje na części pierwsze pozbawił bym słuchacza satysfakcji z samodzielnego się nimi delektowania. Powiem zatem tylko tyle: Medico Peste nagrali kolejny fantastyczny album. Utrzymany całkowicie w swoim własnym, wykreowanym na przestrzeni lat stylu, który to już dziś śmiało stanowić może inspirację dla adeptów czarnej sztuki. Dla mnie, najwyższa światowa klasa.

jesusatan

Medico Peste to zespół blackmetalowy założony w 2010 roku w Krakowie. Skład muzyków ulegał wielu zmianom. Obecny skład zespołu to: Lazarus (wokal), Heresiarch (gitara), Zerachiel (gitara), Zann (gitara basowa) i Adrian Stempak (perkusja). W dyskografii znajdziemy trzy albumy – w tym jeden przedpremierowy, który ukazać ma się za kilka dni – i to właśnie tego materiału będzie dotyczyć dzisiejsza recenzja.

Po pięciu latach wydawniczego milczenia Medico Peste wreszcie wraca z nowym krążkiem, zatytułowanym 'Aesthetic of Hunger’. Z nostalgią wspominam czasy ich surowego demo i debiutanckiego albumu – to były godziny spędzone z dźwiękami, które wwiercały się w łeb jak świdry. Niestety, kolejne wydawnictwa przemknęły mi bokiem, gdzieś się rozmyły w zalewie innych premier. Tym razem jednak, przedpremierowo wpadł mi w ręce ich najnowszy materiał – jeszcze ciepły, jeszcze dymiący. Osiem numerów zamkniętych w około czterdziestu pięciu minutach brudu, neurozy i szaleństwa. Początek albumu zdaje się stąpać spokojnie, niemal medytacyjnie, ale to tylko cisza przed burzą – bo chwilę później rozpętuje się istne piekło: blastowe tempa, nerwowe przejścia na garach i atmosfera tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Brzmienie zdaje się być z jednej strony chaotyczne, a z drugiej niesamowicie precyzyjne – jak cięcie żywej tkanki chirurgicznym narzędziem. Riffy gitar prezentują klasyczne sekcje tremolo, ale znajdziecie tu również mnóstwo muzycznego dysonansu, który rozciąga granice black metalu, wprowadzając słuchacza w stan permanentnego napięcia i poczucia zagubienia – jakby ktoś wrzucił was w labirynt dźwięków bez wyjścia. Oprócz przesterowanych gitar, pojawiają się też przełączone na czysty kanał, które nieco ocieplają klimat tego materiału. Perkusja bardzo przypadła mi do gustu, zwłaszcza w szybszych partiach. Te wolniejsze momenty są niemal hipnotyzujące – pulsują jak obłąkany rytuał, wciągając w trans i budując duszną atmosferę, w której każda stopa i werbel brzmi jak echo szaleństwa. Linia basu potrafi zachwycić swoim doskonałym brzmieniem. Instrument ten jest doskonale słyszalny pomimo blastów i ściany dźwięków. Wokal to obskurny, zdzierający gardło krzyk, który brzmi jak desperacki monolog pełen wściekłości, paranoi i wewnętrznego rozkładu, idealnie dopełniający chorą aurę tej płyty. Podsumowując ten album, trzeba przyznać, że Medico Peste nie tylko wrócili – oni przyszli po swoje. Z pełną świadomością własnej estetyki i brzmienia, które balansuje na granicy obłędu i artystycznej wizji. Jeśli szukasz czegoś więcej niż kolejnej blackmetalowej rzeźni, to jest płyta, która Cię rozpieprzy.

P.

Przyznam, że trochę obawiałem się o przyszłość tego zespołu po tych wszystkich zawirowaniach w składzie. Żeby skrócić Wam całą historię – ze składu, który przygotował poprzedni album pozostał tylko gardłowy – Lazarus. Pięć lat ciszy, najpierw trochę koncertów, które okazały się wypaść bardzo dobrze, by w końcu pojawiła się informacja o kolejnej płycie Medico Peste. „Aesthetic of Hunger” – tak będzie zatytułowana.

Medico Peste jest dla mnie zespołem bardzo ważnym, ale do tego krążka z uwagi na to co napisałem powyżej podszedłem trochę nieufnie. I mój stosunek do tej płyty można trochę porównać do sinusoidy. Od nieufności, przez duży entuzjazm, do stopniowego wyhamowania entuzjazmu. I już spieszę Wam powiedzieć coś więcej.

Przede wszystkim – pewne rzeczy się nie zmieniły. Wokal Lazarusa jest w dalszym ciągu fantastyczny. Typ co kreuje atmosferę i klimat – wielu wokalistów na black metalowej scenie może mu pozazdrościć umiejętności i feelingu. Kolejne wersy w jego wykonaniu w dalszym ciągu potrafią przyprawić o gęsią skórkę, nie ważne czy krzyczy, wyje, deklamuje czy szepcze. Klasa sama w sobie.

Pod kątem muzycznym z kolei słychać tutaj kontynuację muzyki Medico Peste z wcześniejszych materiałów, ale moim zdaniem – tylko do pewnego stopnia. Gdzieś tam cały czas jest możliwy do uchwycenia duch tego zespołu, sposób w jaki prowadzone są kompozycje, riffy – wszystko napisane jest tak, by słuchacz miał świadomość, że to ten sam zespół, który nagrał „א: Tremendum et Fascinatio” czy „ב: The Black Bile”. Natomiast odnoszę wrażenie, że gdzieś umknął ważny czynnik, wszechobecny na wcześniejszych materiałach Krakowian. Mianowicie – poczucie szaleństwa, strachu czy generalnie – bardzo wyrazistych emocji, często mocno ekstremalnych, wypełniających muzykę tego zespołu dotychczas. Każdy z wcześniejszych materiałów miał to w sobie, nieważne czy mówimy o pełniakach, EPce czy demówce. Natomiast w przypadku „Aesthetic of Hunger” nie czuję tego. Albo inaczej – nie czuję tego przez cały czas, nie czuję tego w takim stopniu, do jakiego byłem przyzwyczajony w przypadku tego albumu. Znajdziemy tu oczywiście numery, które w pełni oddają ducha Medico Peste, z całym bagażem emocjonalnym tej muzyki. Na przykład generalnie całe „Ecclessiogenic Psychosis” czy „Viaticum” lub „Act of Faith”, w pozostałych numerach z kolei jest tego zdecydowanie mniej. Może nie jest tak, że inne kawałki są do *censored* – po prostu więcej w nich wkradającej się chwilami ambiwalencji wobec tych dźwięków. Może jest to też efekt produkcji tego albumu – mniej surowej i jakby bardziej przystępnej (choć oczywiście cały czas utrzymującej standardy jak na ekstremę przystało).

I stąd ta sinusoida opisująca mój stosunek do muzyki z najnowszego albumu. Chwilami po prostu zespół wpada na mieliznę i gra poprawnie, dobrze, ale nic poza tym. Zdałem sobie sprawę, że włączając każdy wcześniejszy materiał Medico Peste słucham go z zapartym tchem od początku do końca, zaś  „Aesthetic of Hunger” ma pewne luki. Jest albumem nierównym. Miałem moment, że zachwycałem się wspomnianymi numerami i na fali tego zachwytu przepływałem nad fragmentami mniej udanymi. Wraz z kolejnymi odsłuchami jednak zacząłem zwracać uwagę, że po prostu pewne fragmenty są tu trochę na siłę – lub nie pasują lub umieszczono je na zasadzie wypełnienia. Gdyby zespół w miejsce pełniaka wydał EPkę, powiedzmy o połowę krótszą – w dalszym ciągu piałbym Wam tutaj z zachwytu. Natomiast obecnie uważam, że dobry to powrót po pięciu latach milczenia, ale jednak oczekiwałem czegoś więcej.

Ale oczywiście kupię „Aesthetic of Hunger” przy okazji. W dalszym ciągu jest to płyta ciekawsza i fajniejsza od dużej części krążków, które odsłuc*censored*ę obecnie, a nie zawsze ostatecznie je recenzuję. Natomiast liczę, że ten album jednak zaskoczy ponownie tak jak na początku. Lub, że kolejne wydawnictwo spełni moje oczekiwania względem Medico Peste i trzeci pełniak będę traktował po prostu jako chwilowy spadek formy.

Oracle


Medico Peste is a black metal band founded in 2010 in Krakow. The line-up of musicians has undergone many changes. The current line-up of the band is: Lazarus (vocals), Heresiarch (guitar), Zerachiel (guitar), Zann (bass guitar) and Adrian Stempak (drums). The discography includes three albums – including one pre-premiere, which is to be released in a few days – and it is this material that today’s review will concern.

After five years of publishing silence, Medico Peste is finally back with a new album, titled 'Aesthetic of Hunger’. I recall with nostalgia the times of their raw demo and debut album – these were hours spent with sounds that pierced my head like drills. Unfortunately, subsequent releases passed me by, somehow blurred in the flood of other premieres. This time, however, their latest material fell into my hands as a pre-premiere – still warm, still smoking. Eight tracks enclosed in about forty-five minutes of filth, neurosis and madness. The beginning of the album seems to tread calmly, almost meditatively, but it is only the calm before the storm – because a moment later, real hell breaks loose: blast tempos, nervous passages on drums and an atmosphere so thick that you could cut it with a knife. The sound seems to be chaotic on the one hand, and incredibly precise on the other – like cutting living tissue with a surgical tool. The guitar riffs present classic tremolo sections, but you will also find here a lot of musical dissonance, which stretches the boundaries of black metal, putting the listener in a state of permanent tension and a sense of being lost – as if someone threw you into a labyrinth of sounds with no way out. In addition to the distorted guitars, there are also those switched to a clean channel, which slightly warm up the atmosphere of this material. I really liked the drums, especially in the faster parts. These slower moments are almost hypnotizing – they pulsate like a deranged ritual, drawing you into a trance and building a sultry atmosphere, in which every kick and snare sounds like an echo of madness. The bass line can delight with its perfect sound. This instrument is perfectly audible despite the blast beats and the wall of sounds. The vocals are a filthy, throat-shredding scream that sounds like a desperate monologue full of rage, paranoia and internal decay, perfectly complementing the sick aura of this album. To sum up this album, it must be admitted that Medico Peste have not only returned – they have come for what is theirs. With full awareness of their own aesthetics and sound, which balances on the border of madness and artistic vision. If you are looking for something more than just another black metal slaughter, this is an album that will blow you away.

P.




1. St. Anthony's Fire   07:04
2. The Black Lotus   05:13
3. Subversion & Simulacra   05:11
4. Ecclessiogenic Psychosis   06:39
5. Antrakt   03:27
6. Folie De Dieu   05:24
7. Viaticum   04:32
8. Act Of Faith   07:32




Lazarus - vocals, guitars, keys, songwriting
Zann - bass
Zerachiel - guitars
Adrian Stempak - drums

Guests:
Hekte Zaren - vocals on tracks 1, 4 & 6
Ivan 'Ygg' Halyha - drums & electronics on 'Antrakt'
Bard - guitars on 'Ecclessiogenic Psychosis'



https://www.youtube.com/watch?v=l1XYXN8Prxs



SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

DETALE TORRENTA:[ Pokaż/Ukryj ]


Komentarze

Aby móc komentować musisz być zalogowanym!