Nie jesteś zalogowany
Aby się zalogować [Kliknij Tutaj] lub skorzystaj z
formularza po lewej stronie w bloku TWOJE MENU
Aby założyć konto [Kliknij Tutaj]


★★★ Premiery ★★★
MENU

Panel Usera
User:
Hasło:
Stwórz konto Odzyskiwanie hasła

Kategorie

Torrent: NAPALM DEATH - ENEMY OF THE MUSIC BUSINESS (2000/2013) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]
Dodał:  Fallen_Angel
Data: 01-08-2025
Rozmiar: 133.77 MB
Seedów: 0
Peerów: 0
Kondycja:

Zaloguj się aby pobrać



Kategoria:  Muzyka Zagraniczna
Zaakceptował: Nie wymagał akceptacji
[?]
Informacje

Pokazuje ile razy plik torrent był pobrany z naszego portalu
Liczba pobrań: 2
[?]
Informacje

Pokazuje ilość komentarzy wystawionych na naszym portalu
Liczba komentarzy: 0
Ostatnia aktualizacja: 2025-08-01 19:39:56

OPIS:

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI



Enemy Of The Music Business, jako pełny powrót Napalmów do bezkompromisowego grind core’a, jest albumem wybornym, łączącym w sobie to, co u Brytoli najlepsze – spory ładunek brutalności i ogrom agresji z dzikimi szybkościami i licznymi chwytliwymi fragmentami. Brytyjczycy przyjebali naprawdę ostro i zrobili to z klasą, przy okazji odświeżając nieco swój styl. Powiem tak – jeśli komuś „Utopia Banished” zrobiła dobrze, przy „Fear, Emptiness, Despair” czuł niedosyt, „Diatribes” odebrał jako fajną, ale zbyt miętką, a do tego nie zraża się nowoczesnym brzmieniem (a nie chodzi o sterylność i plastik), to w tym przypadku będzie cholernie zadowolony. Tak, proszę państwa, częste nawiązania do czwartej płyty poprawione oszlifowanym stylem znanym z piątej przyprawiają o szybszy przepływ krwi w organizmie. No chyba, że znowu przesadzam z kawą i lekami... Ciekawe melodie, mocny wokal, charakterystyczne napierdalanie Dannyego Harrery (niby tylko gęsty łomot, a jaki charakterystyczny!) oraz pieprzony czad wypływający z każdej sekundy albumu muszą robić wrażenie.

Obok takich kawałków jak „Taste The Poison”, „Constitutional Hell”, „Necessary Evil” czy „Fracture In The Equation” naprawdę nie można przejść spokojnie (a tym bardziej obojętnie). Zresztą, po co się ograniczać w jakichś wyliczankach – wszystkie są godne uwagi i wszystkie wywołują w słuchaczu chęć dokonania doszczętnego zniszczenia na wszystkim, co znajduje się w pobliżu. Jeśli kipi w was frustracja, gniew i ogólne wkurwienie – wystarczy zapodać Enemy Of The Music Business i dać się ponieść muzyce. Taaak, klimat i przesłanie krążka udzielają się błyskawicznie. Wbrew temu, co Anglicy (a konkretnie Embury) napisali w jednym z kawałków – w tym przypadku publika dostała to, czego oczekiwała od dawna.

demo

To co rzuca się w oczy przy pierwszym spojrzeniu na „Enemy Of The Music Business” to stare logo. Po ośmiu latach i czterech albumach w tym czasie, Napalm Death powrócił do swojej najbardziej znanej kreacji. Od razu nasuwało się więc pytanie, czy niesie to za sobą powrót do muzycznych korzeni. Na pewno tak. Napalm Death znów jest grindowy i ekstremalny, choć czuć tu również posmak nowoczesności.

„Enemy Of The Music Business” to płyta osnuta całunem psychodeliczności. To już weszło na stałe w styl Napalm Death, że ich utwory sprawiają wrażenie takich chorych psychicznie. Ma na to wpływ brzmienie gitar, wrzaski Barneya i całe to szaleństwo, które im towarzyszy. Zwariowane tempa, perkusyjna rozpierducha i przeraźliwe, krzykliwe wokale. Wszystko to tworzy sztukę trudną, impulsywną i pogmatwaną. Mimo to, muzycy potrafili stworzyć numery bezpośrednie i przejrzyste. Dużo tu bardzo charakterystycznych momentów, zapamiętywalnych fraz, przebłysków. Płyta jest intrygująca, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach i na doskonałym poziomie technicznym.

Takie kawałki jak „Taste The Poison”, „Next On The List” czy „ Necessary Evil” wybijają się i pokazują, że w tak intensywnej muzyce też mogą pojawiać się elementy przebojowości, a taki zespół jak Napalm Death też może mieć swoje hity. To jeżeli chodzi o chwytliwe wokale, czy, w tym ostatnim, również porywające riffy. Jeżeli chodzi zaś o samo granie to delektować się można całym albumem, gdyż praktycznie nie ma on żadnych słabszych momentów.

Sam tytuł nawiązuje do, bardzo krytycznie wspominanej współpracy zespołu z Earache Records. Mówi o tym bezpośrednio „Can’t Play , Won’t Pay” gdzie pada wiele gorzkich słów pod adresem muzycznych biznesmenów. Po za tym Napalm Death jak zwykle jest społeczny i polityczny. W, zazwyczaj krótkich, lecz dosadnych tekstach występuje przeciwko nadużyciom władzy i wyzyskowi. Na jedenastej pozycji widnieje druga część kawałka ze „Scum” „C.S. (Conservative Shithead)”. To taki pocisk na prawicowy ekstremizm. Wiadomo, że Napalm Death wciąż trzyma się swoich punkowych korzeni.

Kiedy kończy się „Fracture In The Equation” jest długa przerwa, a potem mamy jeszcze ukryty fragment jakby z jakiegoś teatru, gdzie, przy złowrogich dźwiękach klawiszy, ktoś wypowiada jakieś dziwne kwestie. Jest i Jugosławia i coś o brazylijskim metalu. Ciężki połapać się o co tam chodzi i, po angielskim początku, w jakim to jest w ogóle języku. Najlepsze jest to, że miałem to ładnych kilka lat i słuchałem mnóstwo razy, zanim przez przypadek to odkryłem. Na płycie to widać, że jeszcze coś będzie, ale na kasecie jest koniec i się przewija. Tak więc jak kiedyś sobie już przysypiałem i tak się kręciło do końca, to miałem z tego nie lada niespodziankę.

„Enemy Of The Music Business” to bardzo dobra płyta, która udowadnia, że Napalm Death nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa i wciąż ma wiele do zaoferowania. Jest to pewien powrót, ale nie zjadający własnego ogona tylko, postępowy i patrzący w przyszłość.

Wujas


Grindcore has been going down these days, bands like Pig Destroyer, Circle of Dead Chilren and Origin have been giving grind a new name. Napalm Death have continued time after time to take back the music that they rightfully created. Enemy of the Music Business is not only a slap in the face to all grind bands, but a big ol' slap in the face to the music business. Napalm Death's origonal sound teams up with aggressive animosity towards those who have screwed them over in their 20 year existence. This album presents the idea that no matter how much you screw a band over that you cannot kill them, they will continue to fuck you as you try to fuck them (if that makes any sense). Songs like 'Next on the List' and 'the public gets what the public doesn't want' are perfect examples of bands like Napalm Death who are fed up with pop culture and how the media feeds the general public (MTV is the biggest example). If you dont like us, then eat shit. Like every other ND album, this one send the message of rebellion towards an infection that is the high masses of corporations and government. Musically this album serves up the best ND has to offer with their latest line up. They combine old school grind with their newer signature grind that will never be mimicked. The combination of old punk-metal and classic grind, Napalm Death makes a sound that cannot be ingnored.

purerockfury




Enemy Of The Music Business
1. Taste The Poison
2. Next On The List
3. Constitutional Hell
4. Vermin
5. Volume Of Neglect
6. Thanks For Nothing
7. Can't Play, Won't Play
8. Blunt Against The Cutting Edge
9. Cure For The Common Complaint
10. Necessary Evil
11. C.S. (Conservative Shithead) Part 2
12. Mechanics Of Deceit
13. (The Public Get) What The Public Doesn't Want
14. Fracture In The Equation


Bonus Tracks:
Leaders Not Followers E.P.
15. Politicians (Raw Power cover)
16. Incinerator (Slaughter cover)
17. Demonic Possessions (Pentagram cover)
18. Maggots In Your Coffin (Repulsion cover)
19. Back From The Dead (Death cover)
20. Nazi Punks Fuck Off (Dead Kennedys cover)




Mark 'Barney' Greenway - vocals
Jesse Pintado - guitar
Mitch Harris - guitar
Shane Embury - bass
Danny Herrera - drums




https://www.youtube.com/watch?v=HreTsFvjITU



SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

DETALE TORRENTA:[ Pokaż/Ukryj ]


Komentarze

Aby móc komentować musisz być zalogowanym!