Nie jesteś zalogowany
Aby się zalogować [Kliknij Tutaj] lub skorzystaj z
formularza po lewej stronie w bloku TWOJE MENU
Aby założyć konto [Kliknij Tutaj]


★★★ Premiery ★★★
MENU

Panel Usera
User:
Hasło:
Stwórz konto Odzyskiwanie hasła

Kategorie

Torrent: DEMON VOMIT - BRUTAL BLASPHEMY (2012/2014) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]
Dodał:  Fallen_Angel
Data: 11-05-2025
Rozmiar: 108.87 MB
Seedów: 0
Peerów: 0
Kondycja:

Zaloguj się aby pobrać



Kategoria:  Muzyka Polska
Zaakceptował: Nie wymagał akceptacji
[?]
Informacje

Pokazuje ile razy plik torrent był pobrany z naszego portalu
Liczba pobrań: 2
[?]
Informacje

Pokazuje ilość komentarzy wystawionych na naszym portalu
Liczba komentarzy: 0
Ostatnia aktualizacja: 2025-05-11 09:06:51

OPIS:

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI



Debiutancki album załogi ze Szczecina grającej brutalny death metal!!! Na dokładkę cover DEICIDE!!!


Materiał Demon Vomit dostałem do recenzji niejako przypadkiem i od pierwszego przesłuchania wpadł mi w ucho, a sam tytuł „Brutal Blasphemy” świetnie oddaje zawartość tego krążka, zarówno pod względem ideologicznym jak i muzycznym, jako, ze muza brutalna, całkiem zdrowo zahaczająca o pierwsze wydawnictwa Glena Bentona, a teksty to czysty kop w morde judeo-chrześcijańskiej religii. „Sign The Covenant” to krótki, treściwy utwór naładowany blastami jak sernik cioci rodzynkami. Chociaż nie stroniący od pewnych zwolnień do średnich temp i właśnie te średnie tempa najbardziej mnie przekonują. Kolejny „Holy Bible – River OF Shit” … cóż tu mam pewne zastrzeżenia, do kompozycji. Niezbyt podobają mi sie fragmenty w rytmach „przytupowych” znanych z wielu produkcji grindowych, lecz to już raczej mój osobisty odbiór, w końcu każdemu się nie dogodzi, natomiast kilka fragmentów z pierwszoplanowym basem w tym numerze muszę chłopakom zaliczyć na plus. Kolejnym utworem jest „Bleeding JHWH” i tutaj dynia aż sama rwie się do wywijania młyńców. Numer jest ciekawie zaaranżowany i tak chwytliwy, że pod sceną musi powodować niezły młyn. Po tej nawałnicy dźwięków mogących zdewastować każdy normalny mózg, na szczęście słuchacze takiej muzy normalnych mózgów nie posiadają, następuje intro. „Ecco Homo” zostało zmontowane z fragmentu filmu „Killer Nun” gdzie zakonnice śpiewają jakąś pieśń do Boga i fragmentu pornola. Efekt jest świetny, jest to prawdziwe zderzenie sacrum z profanum. Żeby zostać przy temacie zakonnic kolejnym numerem jest „Anal Nun” zaczynający się jak rozpędzony walec z ciekawie zagrywającymi gitarami. Jak dla mnie jest to jeden z najlepszych numerów na płycie, dość zróżnicowany, wolniejszy od reszty, z ciężka perkusja, zdecydowanie ciekawymi riffami i prawie melodyjnym wokalem. Hhehehhe nie dajcie sie jednak zwieść, wokal to rodowity growl, bardzo ciężki i głęboki. Natomiast „Demon Vomit” to juz prawie czysty Deicide…. przynajmniej w pierwszej połowie utworu, dla jednych będzie to atutem, dla innych wręcz przeciwnie, ale wam zostawiam już to do rozstrzygnięcia. Na pewno na pochwałę zasługuje aranżacja tego numeru sprawiająca, że nie wieje z niego nudą w żadnym momencie. „Holy Trinity Drawned In Shit” to dość melodyjny jak na Demon Vomit utwór, z ciekawie zaaranżowanymi zmianami temp. W „Mother Of God Broken By Dick” na dzień dobry dostajemy w pysk nawałnicą blastów, by po chwili odsapnąć w średnich rytmach, przed kolejnymi blastami. Mimo krótkiego czasu trwania utworu chłopakom udało się zmieścić w nim kilka umiejętnie zaaranżowanych zmian tempa. Natomiast „Jesus The Shit-Eater Christ” to jedna z lepszych kompozycji na tym matexie, szczególnie dobrze brzmiąca w zwolnieniach. Ostatnia autorska kompozycja na tym albumie to „Hanging Priest”. Utwór do którego powstał bardzo „miły” teledysk, który wciąż możecie sobie poszukać na Youtube. Muzycznie zaś jest to najdłuższa na płycie, bo prawie 9 minutowa kompozycja, rozpoczynająca się intrem przechodzącym w typowe dla Demon Vomit rytmy. Zastanawia mnie tylko dlaczego ten utwór trwa tak długo. Owszem nie nudzi się, jest dobrze zaaranżowany, lecz spokojnie można by było przyciąć go do 5 minut bez żadnej straty dla słuchacza. Natomiast zakończenie utworu psychodelicznymi dźwiękami fortepianu zdecydowanie do mnie przemawia. Na koniec chłopaki serwują nam jeszcze cover… tak oczywiście… DEICIDE !!!! I to jednego z moich ulubionych numerow „Dead By Dawn”. Nie musze chyba wspominać, że cover idealnie współgra z kompozycjami autorskimi Demon Vomit. Co więcej dopiero tutaj chłopaki pokazują, jak dobrymi są instrumentalistami, gdyż materiał autorski nie obfituje w techniczne zagrywki, tylko wali prosto w mordę. Natomiast sam cover jest dość wierny oryginałowi, zazwyczaj za tym nie przepadam, lecz to jeden z wyjątków… Mocny kop na zakończenie.

Zdecydowanie musze przyznać, że Demon Vomit na „Brutal Blasphemy” odwala kawał dobrej roboty, może trochę schematycznej, z masą ogranych patentów, lecz świetnie się tego słucha, bo ta muza ma kopa i serce mimo dość selektywnej produkcji. Jak dla mnie matex jest in plus i najlepiej brzmi w średnich tempach, gdzie też najwięcej się dzieje. Czekam z nadzieją na dalszy rozwój zespołu, bo potencjał chłopaki mają spory.

Metalrulez


Niedawno narzekałem, że w Polsce brutalnego grania mało, a tu hyc kolejny ostry band znad Wisły. No, w sumie to znad Odry, bo Demon Vomit pochodzi z Szczecina i to właśnie ich pełniakiem będziemy się dziś zajmować. Wydany rok temu przez Rotten Music materiał okazał się ciężki nie tylko przesterem. Ready, set, go.

Zasadniczo to mamy do czynienia, wielki szok i niedowierzanie, z death metalem. Mocnym, ale nie na tyle mocnym, bym określił go jako „brutal”. Najtrafniej chyba byłoby powiedzieć, że brzmi jak ociupinkę cięższa, mniej melodyczna Trauma bez wygibasów technicznych. Zresztą rzeczony klasyk polskiego deathu wydaje się być, razem z Deicide, dużą inspiracją dla Demon Rzygi. Brzmienie zresztą też jest na tyle podobne, że czasami miałem wątpliwości, czy nagle nie przełączyło na Elblążan (fajne słówko, co nie?).

Muzycznie, jak wspomniałem, jest ciężko, choć bez przesady, nisko, choć też umiarkowanie i ogólnie tak kompromisowo. Po tematyce (antyreligijna głównie), stylistyce ogólnej, logu, i tak dalej uznaję, że miało być maksymalnie po bandzie. Cóż, najwyraźniej coś nie pykło, ale nie jest najgorzej. Poszczególne utwory kopią, są uchu przyjemne i mają ładunek mocarności. Mi na ten przykład najbardziej podeszło Anal Nun (czekam na podśmiec*censored*ki redakcji, że to oczywiste ze względu tytułu) ale równie dobrze mogłem wybrać jakikolwiek inny. Powyższe zdanie można odebrać na dwa sposoby więc śpieszę nieszczęśliwy donieść że chodzi o te gorsze znaczenie. Kawałki nie są jakieś uberniesamowite tylko cholernie do siebie podobne. Ciężko mi wymienić jakiś wyróżniający się przykład poza utworem Ecce Homo, który to jest przerywnikiem wypełnionym dźwiękami z filmu czy coś. Nie muszę dodawać, że dźwięki są wysoce pornolowe, dzięki stylistyce rozumie samo przez się samo przez się. Nawet pisanie o płytce jest dość trudne, bo… nie wiem o czym. Brutal Blasphemy mimo kilkukrotnego przesłuchania zlewa mi się z tysiącem innych płyt death metalowych, nie wyróżniając się w żaden sposób. Produkcyjnie jest nieźle, ale nie świetnie, riffy są podobne do siebie jak każda z pięćdziesięciu twarzy G(r)eja, wokal też ładny, ale bez przesady. Do tego płyta trwa grubo ponad czterdzieści minut. Jednostrzałowo utwory są przyjemne, mimo, że podobne, ale słuchając całości wszystko zlewa się w jedną, szaroburą papkę. I nudną do tego. Trudno przez to przebrnąć.

Nie wydaje mi się, że mógłbym napisać coś jeszcze. Może poza życzeniami dla zespołu, żeby się troszkę zmienili, bo w obecnym stanie jest średnio na jeża i za tydzień na bank niczego poza nieczytelnym logiem, wyglądającym trochę jak paw rogatego, nie będę pamiętał. I wcale mi nie będzie z tego powodu przykro. Doszedłem do wniosku, że okładka bardzo do Brutal Blasphemy pasuje, wręcz idealnie. Jest w sumie taka sama jak cała płyta. Niby brutalna, ale jednak nie, antyklerykalna, nieczytelna i szarobura.

Kapitan Bajeczny




1. Sign The Covenant   01:46
2. Holy Bible - The River of Shit   03:16
3. Bleeding JHWH   03:51
4. Ecce Homo   01:28
5. Anal Nun   05:37
6. Demon Vomit   04:45
7. Holy Trinity Drowned In Shit   05:10
8. Mother of God Broken By Dick   02:41
9. Jesus The Shit-Eater Christ   04:54
10. Hanging Priest   08:51
11. Dead By Dawn (DEICIDE cover)   04:04




Cobra - Drums
Kazik - Vocals, Guitars, Bass



https://www.youtube.com/watch?v=c6h0_pAyPLo



SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

DETALE TORRENTA:[ Pokaż/Ukryj ]


Komentarze

Aby móc komentować musisz być zalogowanym!